Bon zdrowotny. Mentzen raz jeszcze tłumaczy postulat Konfederacji
Wśród z tematów rozmowy ze Sławomirem Mentzenem w Polsat News był bon zdrowotny, który Konfederacja postuluje w ramach reformy systemu służby ochrony zdrowia. Istotą zmiany ma być decentralizacja NFZ i wprowadzenie konkurencji na rynku w postaci ubezpieczycieli zdrowotnych. "Rozbicie monopolu NFZ" jest opisane w jednym z dziewięciu rozdziałów programu Konfederacji.
Prowadzący rozmowę red. Bogdan Rymanowski przywołał wypowiedź Szymona Hołowni, który powiedział, że bon zdrowotny Konfederacji jest jak "splunięcie w twarz naszym bliskim", a 4,3 tys. zł "to nawet nie jeden dzień na intensywnej terapii".
Politycy Konfederacji wiele razy wyjaśniali, że idea bonu zdrowotnego polega na tym, żeby obok NFZ-u działało wiele innych publicznych i prywatnych funduszy ubezpieczeń zdrowotnych.
Mentzen: Hołownia jest analfabetą albo kłamcą
I tym razem Mentzen po raz kolejny tłumaczył, że niczego takiego nie ma w programie Konfederacji. – Mamy problem z panem Hołownią. Nie wiem, czy jest analfabetą, kłamcą, czy nie rozumie, co jest napisane w naszym programie, czy świadomie kłamie i próbuje wprowadzić opinię publiczną w błąd – powiedział współprzewodniczący Konfederacji.
– W naszym programie nie ma żadnego bonu zdrowotnego 4,3 tys. zł. Taką kwotę wydaje się przez NFZ na jednego Polaka – powiedział, sugerując później, że Hołownia powinien pójść na "korepetycje z czytania ze zrozumieniem".
Mentzen powtórzył stanowisko Konfederacji, że w służbie ochrony zdrowia należy stworzyć konkurencję, aby zwiększyć jakość usług. – Polacy wiedzą, jak działają firmy, co do których są zmuszeni, by z nich korzystać. Tauron, PGE, kiedyś Telekomunikacja Polska, to były wybitnie dziadowskie firmy, teraz NFZ taką jest – mówił szef Nowej Nadziei.
Rozbicie monopolu NFZ
Pod koniec czerwca o szczegółach bonu zdrowotnego mówił w środę na antenie "Siódma 9" Krzysztof Bosak. Polityk tłumaczył, że w mediach pojawiły się wynikające z niezrozumienia lub złej woli części dziennikarzy, informacje nt. postulatu Konfederacji.
– Całe to rozumowanie zasadza się na niezrozumieniu. Nie chodzi o to, że każdy dostałby na siebie kwotę i koniec. System polega na tym, że to są ubezpieczenia, czyli większość nas jest zdrowa, a z pieniędzy wszystkich finansujemy tych, którzy mają problem z chorobą. Podsumowując, choroby przewlekłe czy leczenie onkologiczne, byłoby dokładnie w ten sam sposób finansowane w systemie ubezpieczeń zdrowotnych – tłumaczył Bosak.
Bosak podkreślił, że pomysł polega m.in. na tym, że do sektora ubezpieczeń zdrowotnych mogły wejść zarówno podmioty publiczne, jak i prywatne. Jednak niezależnie jaki podmiot wchodziłby na rynek: publiczny, samorządowy, społeczny czy prywatny, to musiałby ten system przyjąć i działać w jego ramach.